Łukasz Olewnik

Kiedy zapytałbym swoich studentów z czym kojarzy im się pojęcie rozwoju naukowego, z pewnością padłyby odpowiedzi, że z ciężką pracą, wytrwałością, cierpliwością, a przede wszystkim ze spędzaniem wolnego czasu na uniwersytecie. I jest to prawda, jednak każdy organizm po wysiłku (niezależnie czy fizycznym czy intelektualnym) potrzebuje czasu na regenerację i odpoczynek. Zaczynamy śnić o słonecznych wakacjach i jesteśmy tuż tuż … gdy nagle budzimy się ze snu i okazuje się, że to dopiero październik, a do urlopu jeszcze sporo czasu. Na szczęście istnieje program „Erasmus plus”, który daje szansę połączenia rozwoju naukowego z odrobiną odpoczynku. I choć pandemia pokrzyżowała wiele moich planów, to jednak od czerwca 2019 roku, miałem przyjemność odwiedzić słoneczną Hiszpanię już cztery razy.

Gdybym miał wybrać jedną rzecz, która najbardziej mnie w tym miejscu urzekła, to z pewnością postawiłbym na gościnność i ogrom uśmiechu, który spotykał mnie ze strony nie tylko osób, z którymi współpracowałem, ale i ze strony przechodniów, sprzedawców małych sklepików, czy obsługi restauracji. Mimo pędu życia, mieszkańcy wyglądają tak, jakby problemy ich nie dotykały. Nigdzie się nie śpieszą, mają na wszystko czas, z uśmiechem od ucha do ucha kroczą przez życie. Uwielbiam usiąść w restauracji, zamówić dobre jedzenie, obserwować ludzi i wyciągać wnioski.

Takie wyjazdy umożliwiają także zapoznanie się z funkcjonowaniem uczelni w innych krajach. Dzielimy się swoimi doświadczeniami, pracujemy razem, poszerzamy swój dorobek naukowy. Warto też wspomnieć, że jest to świetna próba naszych umiejętności posługiwania się językiem angielskim! Próbowałem nauczyć się od mieszkańców trochę hiszpańskiego, ale jedyne co zostało mi w pamięci poza podstawowymi zwrotami, to „una cerveza”.

 

Codziennie starałem się wstać jak najwcześniej, by nie marnować dnia. Od rana do późnego popołudnia siedziałem w zakładzie, preparowałem bądź prowadziłem zajęcia ze studentami. A po skończonej pracy? Miałem czas dla siebie. Wykorzystywałem go na bieganie (swoją drogą Madryt to wymarzone miejsce dla biegaczy – sporo przewyższeń!), zwiedzanie, czy robienie zdjęć. Myślę, że dużą zaletą wyjazdów naukowych jest właśnie to, że można połączyć przyjemne z pożytecznym i mimo dużej liczby obowiązków, zawsze znajdzie się czas na zwiedzanie najpiękniejszych miejsc.

Poza tym, kto by nie chciał wysłać swoim znajomym zdjęcia w krótkich spodenkach, kiedy oni w Polsce mają -15 na termometrach i zasypani są śniegiem po pas?

Podsumowując – jakbym miał wyliczać zalety wyjazdów w ramach programu „Erasmus plus” to pewnie nie starczyłoby mi palców obu rąk. Rozwój naukowy, poznanie wspaniałych ludzi ze świata nauki (i nie tylko), zwiedzanie pięknych miejsc, odpoczynek od szarej rzeczywistości, szlifowanie swoich umiejętności z języka angielskiego, poznawanie nowych języków, przełamywanie swoich lęków, ale przede wszystkich wspaniałe wspomnienia, których nie zabierze Wam nikt!

Z całego serca polecam ten program i aż serducho się cieszy, kiedy widzę młodych naukowców z mojego zakładu, którzy także mają możliwość spełniać się naukowo za granicami naszego kraju.

A ja? A ja mam mnóstwo planów i zamierzam je zrealizować w najbliższym czasie (oczywiście z pomocą programu „Erasmus plus”)!